Po raz kolejny przekonuję się, że jak już budować dom lub kupować mieszkanie to w sąsiedztwie lasów i jezior. Dziczyzna jest - JEST! Dziki, sarny, jelenie, zające a nawet bażanty. Grzyby, jagody, maliny, jeżyny i poziomki. Ryby też są - no raków w Warcie nie uświadczysz - ale cóż z tym się pogodziłam. Ślimaki winniczki są!
Dziś przynieśliśmy z lasu coś mniejszego kalibru niż dzik.... Kolejny spacer, kolejne grzybki w koszyku. A w domu danie jak z najlepszej restauracji...
- grzyby leśne - kurki przede wszystkim, borowiki, podgrzybki, koźlarze
- masło
- pieprz i sól
- natka pietruszki
- suszone nasiona kopru (niesamowity aromat)
- makaron szpinakowy
- boczek wędzony ze słoninką - jakiś wysokogatunkowy
- cebula
- śmietana lub serek mascarpone
- cytryna
1. Grzyby oczyścić z ziemi i liści. Opłukać zimna wodą. Gotować 15 minut w osolonej wodzie. Odcedzić i wypłukać jeszcze raz zimna wodą tak aby były czyste i nie zawierały piasku.
2. Na patelni rozpuścić dużo masła, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulkę i boczek - podsmażyć. Dorzucić grzyby, posolić, popieprzyć ;), posmażyć 5 minutek. Dodać serek lub śmietanę aby zrobił się sosik. Dodać natkę pietruszki i troszkę nasion kopru (nie za dużo - jeśli nie masz nasion dodaj zielony koperek). Doprawić cytryną i cukrem - aby danie nie było mdłe.
Następnym razem będzie dzik :)))) Żartowałam....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz